Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 maja 2012

Czy to nie jest złośliwość losu ? Mimo starań, mimo szukania nie było żadnej odpowiedzi przez 8 msc. Teraz, gdy znalazłam w końcu coś dla siebie nagle pojawiają się nowe propozycje. Sama nie wiem co mam wybrać. Jutro jadę po pracy na rozmowę i zobaczymy co z tego wyniknie. O ironio...

Przepraszam za jakość, ale tymczasowo (i na tamten moment) nie posiadam aparatu przez co jestem zmuszana do "cykania" zdjęć moim telefonem.

niedziela, 27 maja 2012

Dopadło mnie chyba przesilenie letnie - jest coś takiego w ogóle ?
Chodzę nieprzytomna, mogłabym spać po 14h na dobę (tak jak dziś) i jeszcze mi mało.
Co do ostatnich kilku dni... zaczynam od nowa odczuwać, że żyję. Wiem, że wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Odrobina pracy i wysiłku z mojej strony zaprocentuje w przyszłości. Chyba czas brać się za własne dupsko.
Koniec weekendu, koniec obijania. Kolejny, pracujący tydzień przede mną, ale to cieszy. Będzie jeszcze bardziej cieszyć w sierpniu gdy zmęczeni, wypompowani codziennością zapakujemy walizki i ruszymy po raz kolejny na Mielno ! Już się nie mogę doczekać :) Do tego czasu trzeba zadbać o figurkę i chyba od nowa zacznę przygodę z 8 min. ABS, Buns i Legs. Nic nie przyjdzie nam za darmo :)






Będzie lepiej.

niedziela, 20 maja 2012

   Po 8 miesiącach szukania w końcu znalazłam. Cieszę się jak głupia :)
Ostatni moment na zmianę a tu masz... trafiło się samo. Jednak czasami mam odrobinę szczęścia.
Teraz muszę robić wszystko by się utrzymać na powierzchni i nie dać plamy... po raz drugi.
Lubię być zmobilizowana, mieć poczucie obowiązku. Dzięki temu trzymam w ryzach swoje lenistwo i brak ochoty na cokolwiek innego prócz siedzenia i nic nie robienia :)
   Wczorajszy Szwacin był mimo, że miało go nie być. Pojechałam, zobaczyłam. Gdyby nie TO CO ZAWSZE byłoby naprawdę ok. "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie" - powtarzam od zawsze.
   Lądujące helikoptery za oknem byłyby całkiem spoko gdyby nie fakt zagłuszania całego świata wokół.
Na chwilę obecną ubolewam nad spieczonym Maćkiem i przedstawiam Wam moją listę "must have" na nadchodzące lato.
  








poniedziałek, 14 maja 2012

Cienie do powiek.

W końcu mam chwilę czasu i postanowiłam napisać na temat moich kolorów na powiekach. Na ogół w swoim makijażu uwzględniam odcienie między nude, brązami, szarościami niekiedy i czerniami. Gustuję w bardzo klasycznych wizażach. Wydaje mi się, że w kolorach wyglądam jak przerysowana... może to kwestia przyzwyczajenia, nie wiem. Jeśli chodzi o cienie drogeryjne to mogę szczerze polecić markę Miss Sporty. Nie zawsze w parze z niską ceną idzie gorsza jakość. Nie mam żadnych zarzutów co do tych produktów, a cena waha się w granicach 8 zł (przynajmniej tak było gdy ostatni raz je kupowałam). Cienie się nie osypują, bardzo łatwo się rozprowadzają dzięki czemu z dużą łatwością możemy stopniować intensywność koloru i co najważniejsze... wytrzymują na naszych powiekach cały dzień, a nawet i noc po intensywnym imprezowaniu - sprawdzałam :P.
Na ogół używam odcieni:

 W rzeczywistości jest jaśniejszy.

 Świetnie nadaje się także do przyciemniania brwi.
Niestety nie jestem w posiadaniu zdjęcia, które mogłoby w pełni ukazać efekt uzyskany za pomocą tych kosmetyków. Jedyne jakie znalazłam to to zamieszczone pod spodem.

Niedawno moja kolekcja marki Miss Sporty została zastąpiona paletką Mario Luigi.







Paletka zawiera 180 kolorów. Cienie są mocno napigmentowane, dobrze się rozprowadzają i nie osypują - podobnie jak w wyżej opisanym przypadku dotyczącym Miss Sporty. Odcienie są matowe, perłowe i brokatowe. Można z nich wyczarować naprawdę piękne cudeńka :) Dostępne są m.in na allegro za kwotę około 130 zł. Jeszcze nie tak dawno miałam na sprzedaż kilkanaście takich paletek, ale rozeszły się jak przysłowiowe "ciepłe bułeczki".

 Przepraszam za stan moich włosów, ale na tamtą chwilę były mokre i nierozczesane po myciu :)

(nie wiem gdzie podziała się kreska na moim, prawym oku ;D).

...Aha ! Sprawdzałam maseczkę z poprzedniej notki (tę wykonaną domowym sposobem) i jest rewelacyjna ! Nigdy przedtem nie miałam tak błyszczących, miękkich i nawilżonych włosów. Polecam każdemu ! :)
Dość skrobania, czas na spanie. Rano trzeba wstać do pracy :)
Dobranoc.

piątek, 11 maja 2012

Na pomoc włosom.

Dostałam propozcyję zrobienia notki na temat pielęgnacji moich włosów. Czemu nie.
Więc... w moim przypadku świetnie sprawdza się stwierdzenie "im mniej tym lepiej". Moje włosy są dość wymagające. Nie tolerują nadmiernej ilości kosmetyków. Od zawsze walczyłam z ich nadmiernym przesuszeniem. Niestety, ale jestem uzależniona od prostownicy i to nie dlatego, że nie lubię swoich falowano-kręconych włosów, ale dlatego, że się strasznie puszą bez ingerencji tego przyrządu. Takim oto sposobem zataczam błędne koło...
Jedyne czego im potrzeba to mega regeneracji i nawilżenia. Ostatnio szukałam na internecie dobrego, domowego sposobu na polepszenie ich faktury. Dlaczego domowego ? Nie chcę fundować im kolejnej kuracji na bazie silikonów i tej całej chemii zawartej w kosmetykach. Szperałam, szperałam i znalazłam.... Niżej przedstawiam Wam filmik "sarunia7771" (mam nadzieję, że nie będzie mieć nic przeciwko) na którym autorka przedstawia super patent na domową odżywkę.


Dziś postanowiłam spróbować tego sposobu na mojej czuprynie. Dodam tylko, że maseczka/odżywka jest dowolona (nie musi być konkretnie ta, pokazana na filmiku). Oliwę z oliwek możemy łatwo zastąpić innymi olejkami (chodzi o to by natłuścić i nawilżyć trochę tę mieszankę). 

Moja pielęgnacja włosów to codzienne mycie (niestety wiem, że to przesusza skórę głowy i same włosy, ale muszę to robić bo szybko mi się przetłuszczają), CZASAMI jakaś odżywka (chociaż nie zawsze bo tak jak pisałam wcześniej... im mniej tym lepiej jeśli chodzi o moje włosy) i raz na tydzień maseczka regenerująca i nawilżająca. Po umyciu włosów staram się używać suszarki tylko do modelowania grzywki bo bez tego strasznie mi się wywija we wszystkie strony. Resztę zostawiam do samoistnego wysuszenia. Warto nanieść na końcówki odrobinę jedwabiu co je nieco wygładzi.

Jeśli chodzi o szampony... najlepiej na mojej głowie sprawdzają się te na bazie ziół i owoców. Absolutnie żadne "Nivea", "Dove" czy inne tego typu firmy, które swoje kosmetyki opierają na bazie kremów. Są strasznie ciężkie i włosy zamiast wyglądać świeżo dają efekt przetłuszczonych i oklapniętych. Ja polecam szampony dla dzieci. Poważnie... a to dlatego, że nie ma w nich silikonów oblepiających włosy i nadających sztuczny połysk i NIBY nawilżenie. Dlatego proponuję naturalne składniki.
Są jednak firmy, które mogę szczerze polecić. Zaliczają się do nich przede wszystkim Timotei i Fructis - wszystko na bazie roślin. 

Mój ulubiony zestaw szampon + odżywka:

Timotei Lśniący blask - i faktycznie tak jest. Włosy są wygładzone, miękkie, sypkie, pięknie pachną (zapach utrzymuje się cały dzień), łatwo się rozczesują a przy myciu i zaraz po nim występuje efekt przyjemnego ochłodzenia skóry głowy co daje poczucie świeżości. Szczerze polecam. 

Jeśli chodzi o maseczki regenerujące to jestem wielką fanką marki Biovax. Ja używam zawsze serii do włosów suchych i zniszczonych. Każda z Was może dobrać odpowiedni rodzaj pod swoje wymagania. Maseczki dostępne są w aptekach za około 20 zł.





Maseczkę nakładamy na całą długość włosów i pozostawiamy pod foliowym czepkiem (jest dołączony do opakowania) i ręcznikiem. Taka mała sauna dla naszej głowy :) Następnie spłukujemy całość po około 30 min. Im dłużej tym lepiej. Już po pierwszym stosowaniu włosy są super nawilżone i błyszczące, w dodatku pięknie pachną :)

Jeśli chodzi o jedwab do włosów to polecam Biosilk.

Wystarczy naprawdę niewielka ilość by nasze końcówki zostały pięknie wygładzone. Jednym z wielu, bardzo istotnych dla mnie warunków, które muszą spełniać kosmetyki jest ich zapach. Dlatego też Biosilk jest kolejnym produktem zaliczającym się do mojego "must have" jeśli chodzi o włosy :)

Skoro już jesteśmy w temacie włosów i ich pielęgnacji dodam także mini recenzję mojej prostownicy, o którą już nie raz zostałam pytana.

Jest to marka Remington, Hair/essentials, Slim Ceramic Straightener.



Dostałam ją w prezencie od mojego chłopaka i muszę przyznać, że się postarał z wyborem :) . 
Prostownica jest estetycznie wykonana, bardzo dobrze prostuje a jednocześnie nie pali nam włosów co często się zdarza przy tak wysokich temperaturach (nie mylić z przesuszeniem bo jak wiadomo każde takie urządzenie się do tego przyczynia choćby nie wiem jak z wysokiej półki by było) . Ceramiczna płytka pozostawia efekt ładnego wygładzenia.
Aha...  Nie haczy i nie ciągnie włosów w przeciwieństwie do jej poprzednika, którego posiadałam ;P


To chyba wszystko jeśli chodzi o moje włosy... Jeśli coś jest niezrozumiałe, jeśli pominęłam jakąś kwestię lub macie jakiekolwiek pytania - piszcie.


czwartek, 10 maja 2012

Hi, hi, hello !
Macham do Was moimi oczojeb*nymi szponami.


W końcu jakaś konkretna oferta, która odpowiada mi w 100%. Mam nadzieję, że dzisiejszy telefon jest zapowiedzią tego czego pragnę ! Oby w sobotę mi się udało... obym przekonała ich do siebie... obiecuję, zrobię wszystko ! :)


Słońce ponownie zagląda w moje okna więc nie mogę przepuścić takiej okazji. Idę się smażyć na balkon, a Was zostawiam z kolejną dawką moich inspiracji...







Do następnego :)

środa, 9 maja 2012

Ruskie pierogi i kefir nie były dobrym pomysłem. Aktualnie zdycham...
Owocowa herbata, łóżko i laptop. Tego teraz mi trzeba.


A Was zapraszam na...

Jest to strona należąca do mojej siostry. Robi naprawdę niesamowite cudeńka - zaczynając od wszelakich ozdób do wnętrz kończąc na biżuterii. Można składać zamówienia. Gorąco zachęcam :)

Podaje także link do licytacji włosów clip'in...

Wystawione są póki co tylko te co aktualnie posiadam, ale istnieje także możliwość zamówienia takich doczepów u mnie. Dostępne są wszystkie kolory, odcienie, proste bądź kręcone :) CENA DO NEGOCJACJI.

Podkłady, baza pod makijaż.

Ostatnio w komentarzach jeszcze na moim photoblogu kilka osób prosiło mnie o poradę jeśli chodzi o kosmetyki, a dokładniej o podkłady. Dziś dzięki wolnej chwili postanowiłam przedstawić Wam mini recenzję kosmetyków, które do tej pory przetestowałam.

Zdecydowanie numer jeden zajmuje Skin Balance Pierre Rene. 


Niestety, ale jestem posiadaczką dość kapryśnej i wymagającej cery. Od podkładu oczekuję przede wszystkim nawilżenia, dobrego krycia i wyrównania kolorytu skóry. Dość często za bardzo dobrym kryciem idzie w parze także efekt "maski", gęsta konsystencja produktu co utrudnia jego rozprowadzanie, podkreślanie zmarszczek (nawet tych mimicznych) i suchych skórek. W tym przypadku tego absolutnie nie ma. Podkład ten nie dość, że bardzo dobrze kryje to super nawilża naszą buzię (czego ja potrzebuję bo mam suchą cerę)  pozostawia również efekt aksamitnego wygładzenia. Jest wodoodporny, nie ściera się i nie spływa nam z twarzy nawet przy łzach czy dużym wysiłku fizycznym :) . Jeden, jedyny minus to uboga gama kolorystyczna. Na górze macie przedstawione dostępne odcienie. Mam już drugą buteleczkę tego kosmetyku i wiem, że na pewno nie jest to ostatnia. Aktualnie posiadam odcień nr 21 (patrz obrazek), który jest dla mnie niestety za jasny. Przedtem miałam nr 22 i okazał się być z kolei ciutkę za ciemny. Szkoda, że nie ma takiego "pośrednika" między kolorami, ale taki problem można zawsze łatwo zniwelować. Jak na tak dobrą jakość produktu ten mały minus nie jest w stanie zepsuć mi opinii na jego temat. Dodatkowym plusem jest także bardzo niska cena. U mnie w drogerii kosztuje on 22 zł.

Numerem 2 należy do Vichy Dermablend.


Bardzo mocne krycie, super wyrównany koloryt skóry, mega wydajny. Niewielka ilość tego produktu starcza na wystarczające pokrycie skóry - nawet tej, która potrzebuje ekstremalnego zamaskowania. Minusem może być gęsta konsystencja. Trzeba go nanosić z umiarem i precyzją bo przedobrzenie wyjdzie nam na niekorzyść. Może niestety tworzyć efekt maski, ale tak jak już pisałam trzeba go po prostu przetestować i sprawdzić jaka ilość będzie nas zadowalać. Na każdej skórze może to wyglądać inaczej. Ja zawsze kupowałam go w aptekach, ale wiem, że dostępny jest także poprzez internet w dodatku w dużo niższej cenie. Na ogół płaciłam za niego od 85 do 95 zł - zależy, która apteka. Jeśli nie jesteście pewne jego jakości czy koloru, który pasowałby do Waszej karnacji zawsze możecie poprosić o bezpłatne próbki. Jedna taka saszetka z testerem spokojnie starczy na dwa użycia przez co będzie można sprawdzić jego właściwości w 100 %.

Na pozycji numer 3 uplasował się Maybelline SuperStay 24h

Podkład jest na bazie silikonu przez co daje aksamitny połysk (nie mylić ze świeceniem się) przez co twarz nie wydaje się "płaska". Fajnie nawilża, co do krycia niedoskonałości także nie mam zastrzeżeń. Wygodne opakowanie w postaci szklanej buteleczki z pompką. Producent zapewnia nas o 24h kryciu i matowieniu - nieprawda. Po 4-5 godzinach trzeba nanosić niewielkie poprawki i lekko przypudrować wymagające tego miejsca. Minusem może być także utlenianie się. Po godzinie, może dwóch podkład ciemnieje przez co posiadaczki jasnej skóry mogą być zawiedzione. Cena około 30 - 40 zł.

Miejsce 4 to AA Podkład rozświetlający.

Delikatna konsystencja podkładu umożliwia łatwe i równomierne rozprowadzenie go na skórze. Efektem jest rozświetlona i aksamitnie gładka cera. Krycie bardzo dobre, nie tworzy efektu "maski" nawet przy dużej ilości. Dostępny jest w wersji rozświetlającej, matująco - kryjącej i antybakteryjnej (szare opakowanie). Minusem jest uboga gama kolorystyczna. Cena waha się w granicach 13 - 16 zł.

Pozycja 5 to Maybelline SuperStay Sillky.

Podkład dwufazowy - baza wygładzająca + emulsja kryjąca. Za pomocą pompki wyciskamy na dłoń, mieszamy wszystko razem i nakładamy na twarz. Dobre krycie, lekka konsystencja, bezzapachowy, nie tworzy efektu maski. Dobrze matowi, ale może nieco wysuszać skórę - dobry patent dla cery tłustej i mieszanej.



Tych 5 produktów należy do mojej czołówki jeśli chodzi o makijaż. Na pewno jeszcze nie raz sięgnę po każdy z nich :)
A może Wy macie jakieś, swoje propozycję ? Nadal jestem w poszukiwaniu tego idealnego i kto wie... może dzięki Wam taki odnajdę :)
Czekam na wpisy pod notką.
Miłego dnia.

wtorek, 8 maja 2012

Dziwny niepokój towarzyszy mi od pierwszej chwili po przebudzeniu ...i nie tylko mi. Jedno potknięcie już zaliczone. Ciekawe co przyniosą mi jeszcze nadchodzące godziny. Dzięki Bogu, że czarny scenariusz się nie sprawdził.
Tymczasem czekam aż wyschną mi włosy i zbieram się do przerabiania swojej szafy. Może coś ciekawego wyczaruję :)
Trochę inspiracji: